Po kolejnych dwóch kolejkach, Spartanie inkasują tylko 3pkt. Dlaczego “tylko”? Otóż jak już wcześniej wspominaliśmy, drużyna z Nowej Wsi z meczu na mecz gra coraz lepiej. Niestety ciągłe problemy kadrowe i brak odpowiednich zmienników na daną pozycję niosą za sobą porażki.
Tak właśnie było w Ostrowach i chociaż brakło tam troszkę więcej niż 3 zawodników, to jednak nie poddali się, podejmując tę nierówną walkę.
Wysoka porażka na szczęście nie wpłynęła na Spartan bardzo negatywnie- tym bardziej, trzeba było zacisnąć zęby i wygrać kolejny mecz, pomimo tego, że następny przeciwnik zapowiadał się dużo groźniejszy.
13 dzień maja będzie można zapisać jednak jako szczęśliwy w historii tego klubu. Oczywiście nie mamy zamiaru krytykować drużyny z Nowej Wsi- wręcz przeciwnie, ale skoro mowa o szczęściu i pechu to jednak to pierwsze rzadko ostatnio spotyka Spartan.
Przeciwnik z Czarnego Lasu, to mocny fizycznie rywal, którego ciężko jest pokonać w walce. W tym przypadku należy lepiej użyć głowy, niż mięśni -co czynili Spartanie.
Bez mała 20-osobowa ekipa Płomienia nie przyjechała do Nowej Wsi, by przegrać mecz, w dodatku z drużyną, która walczy w tej chwili o utrzymanie. Dla niektórych Spartanie wydają się łatwym kąskiem, ale już niejedna drużyna zdążyła się tym kąskiem zachłysnąć.
W przypadku tego spotkania było podobnie, chociaż jak już wcześniej wspominaliśmy, szczęścia również nie zabrakło Spartanom. Wraz z determinacją, chłodną głową i sercem włożonym w to spotkanie 3pkt zostają jednak w Nowej Wsi. Podczas pierwszej jak i drugiej połowy towarzyszyły ogromne emocje, a wraz z nimi sypały się żółte kartki, po które sędzia musiał sięgać aż osiem razy.
Pierwszą bramkę w tym spotkaniu kibice mogli ujrzeć dopiero w drugiej części, a dokładnie w 65min. Za sprawą M.Szczęsnego po dograniu S.Kotyla drużyna pod okiem K.Kusia wyszła na prowadzenie (1:0). Taki wynik udawało się utrzymać przez kolejne 13min, aż w końcu Płomień po wielu staraniach zdobywa wyrównującego gola (1:1).
Po 82 minutach męczącej walki wyglądało, że obie drużyny już miały dosyć i remis chyba w tym przypadku byłby sprawiedliwy, jednak Spartanom bardziej zależało na wygranej i zdołali postawić kropkę nad “i”. Rzut rożny wykonany przez P.Ptaka długo utkwi w pamięci Płomieniowi, a nieprzeciętna bramka w wykonaniu M. Kasprzyka po asyście Ł.Całusińskiego, będzie się śniła im jeszcze co najmniej przez tydzień (2:1).
Zapewne czytając ten wpis wielu z Was zastanawia się, dlaczego w tytule jest zapis “Boro kontra Boro” i dlaczego na zdjęciu ten sam zawodnik jest w barwach Sparty i barwach Płomienia. Otóż tak się złożyło, że są to bracia bliźniacy (Paweł i Piotr Borczyk), lecz to, co ich najbardziej różni to to, że jeden gra w Sparcie a drugi w Płomieniu.
Mecze przeciwko Płomieniowi Czarny Las są zazwyczaj bardzo zacięte, co podoba się kibicom. Oczywiście wraz z emocjami można również zauważyć, że po każdym starciu tych dwóch zespołów mogłoby dojść nawet do bójki, ale jednak po końcowym gwizdku emocje na szczęście szybko opadają i wszyscy z kulturą rozchodzą się w spokoju i zgodzie. Można by nawet rzec w tym przypadku “kto się czubi, ten się lubi”.
Nie bez kozery wspominamy o rywalizacji, zawziętej walce i kulturze osobistej. W trakcie pisania tego tekstu znamy już wszystkie wyniki tej kolejki, ale informacja, która dotarła do nas z Widzowa jest nie do przyjęcia. Przedmeczowe zdjęcia, które obiegły net, zdążyły tak podsycić tę gorącą atmosferę, że nie mogło się to chyba inaczej zakończyć. Podczas meczów na tzw. “styku” jak i tych zwanymi “derbami” często zdarza się, że niejednemu zawodnikowi puszczają nerwy, ale w większości przypadków kończy to sędzia. Niestety, kiedy dochodzi do rękoczynów po meczu, sędzia niewiele ma do powiedzenia, ale nie możemy podchodzić do tego obojętnie. Mamy nadzieję, że odpowiednie służby wyciągną konsekwencje i ukarzą tak bezmyślne zachowanie. Szkoda, że taki jeden dureń z drugim nie zdają sobie sprawy, że nie tylko zaszkodzą klubowi, ale mogą wyrządzić ogromną krzywdę drugiemu człowiekowi- W imię czego pytamy?
